UCZNIOWIE, UCZNIOWIE, UCZNIOWIE...: felieton w dwunatym dniu strajkowym.
Podmiotem edukacji nie jest szkoła, a celem nie jest realizacja sztywnych, urzędowych podstaw programowych
Podmiotem edukacji są nasze dzieci / uczniowie a celem jest ich pelny rozwój dla jutra a nie dla wczorajszych szablonów.
Znajoma nastolatka napisała na swoim Facebooku w nawiązaniu do strajku:
[cytuję: (podkreślenie moje)]
Przyznam, że długo zastanawiałam się, czy oficjalnie dołączyć do protestu. Całym sercem kibicuję nauczycielom, którzy poświęcają się pracy i pomagają uczniom wkraczać na nowe ścieżki... jednak krew mnie zalewa, gdy myślę o nauczycielach - niestety paru takich miałam - którzy w szkole jedynie siedzą i wyrabiają sobie frekwencję. Boli mnie, że w razie udanego strajku tacy również dostaną podwyżki - jednak skoro ma to być cena za polepszenie warunków życia tych ludzi, którym jestem wdzięczna za poświęcenie i pracę, mogę zacisnąć zęby i Was wspierać, drodzy PRAWDZIWI nauczyciele)
[koniec cytatu.]
Ostatecznie na swoim profilu umieściła wykrzyknik z napisem, popieram protest nauczycieli. Ale w jej wypadku ZATRWAŻA formułowanie: DŁUGO ZASTANAWIAŁAM SIĘ...
Narracja strony rządowej ,,kręci się'' wokół lęku o egzaminy i matury.
Moje lęki dotyczą bardziej tego, że już tyle dni nie pracujemy z uczniami w naszych szkołach.
Wiem, że CHODZIKI nawet cieszą się, że nie mkuszą chodzić do szkoły. Ci zresztą i tak się nie uczą tylko chodzą do szkoły.
Ale najgorsze jest nie to, że zagrożone są egzaminy i matury, ale to, że jest przerwa w UCZENIU SIĘ naszych dzieci.