W kamiennej ścianie drzemią marzenia,
wyszeptane na czarnym papierze z gwiazdą.
Pręga szkarłatu namalowana na kredowej skórze Baranka.
Szelest pragnień w synagodze uwolnionych spod świadomości.
A może cud? Może Kanaan?
Kapryśna groteska w prostej formie.
Siedem absurdów, siedem zimnych dłoni, siedem ciężkich Ksiąg z brodą.
Hebrajskie ślady na egipskim piasku.
Dobrowolna utrata złotej śmiertelności.
Nie da się najeść miłością;
od tajemnic nie przybywa wiedzy;
ale Siła rodzi się z Wiary...
Ta obojętna impresja chytrości... a pod nią ciepłe ludzkie serce.
Skrupulatny uścisk na dłoniach pobożnych braci.
Nieokreślony kres jerozolimskiej wędrówki.
A życie płonie, płonie i płonie...
na bezwzględnej menorze.