Trzy dni spokoju
Za pięć minut niepokoju
Za pięć sekund spojrzenia
Stałam przed wielkim budynkiem
Bicie serca zagłuszało myśli me
Chciałam uciec, ale nogi wrosły w chodnik
Tłum płynął prosto na mnie
Nieśmiało modliłam się w duchu
Modliłam się o kolejny spokojny dzień
I wtem widzę go
Idzie wśród tłumu, dzieli nas tylko ulica
Serce na chwilę mi staje, gdy patrzy na mnie
Odwracam wzrok
Podobno się zdziwił, ja tego nie wiem
Poszedł dalej, jak gdybyśmy się nigdy nie znali
Dwoje nieznajomych sobie ludzi
Każde poszło w swoją stronę
I tylko moje serce i jego zdziwienie
Opowiedziało bezgłośnie historie
O tym, że się kochaliśmy…