Siedząc w ogrodzie
Wdycham zapach ziół
Uśmiecham się słysząc odgłosy osiedlowych wieczorów
Z harmidru wybił się znajomy głos
Wystarczyła tylko ta krótka chwila
Uśmiech blednie
Wpatrując się w niebo
Czuję, że powoli odpływam
Obłoki porwanej waty leniwie suną po niebie
Głos niknie w oddali
Zapadam się w otchłań
Patrzę w przyszłość i przeszłość
Zatracając się w czasie, rozważam
Czuje ucisk w klatce
Ogarnia mnie pustka
Przeszywa mnie zimny dreszcz
Mrugam odganiając natrętne myśli
Ocieram mokrą twarz
Zamykam drzwi wspomnień…