Ostatnie lata w północnej Polsce powoli zapominamy o śniegu, Ubiegłej zimy nie raczył się u nas pojawić w ogóle. Nacieszyliśmy się nim w styczniu w Tatrach, gdzie miałem okazję spędzić swoje kolejne urodziny w prawdziwie zimowych moich ukochanych górach. W tym roku to się nie uda z powodu pandemii.
Dzisiaj w nocy niespodziewanie spadł u nas śnieg: ile radości. Niestety już jest wieczorem dodatnia temperatura i odwilż co wcale nie cieszy....
Z tej okazji wygrzebałem starsze pisadełko sprzed wielu lat, kiedy jeszcze zimy były u nas śnieżne. Już wtedy nie lubiłem odwilży.
Odwilży – nie lubię cię.
Jak stara ciota przychodzisz
niezgrabnie
i psujesz wszystko.
Jeszcze wczoraj serce rosło
a dziś ledwie telepie
i woła:
kawy, kawy, kawy!
Że też musiałaś się przywlec
i wszystko popsuć,
a tak czekaliśmy śniegu
jak na nadzieję jesienią
co nam nie szczęściła.
Oj, ty stara cioto
przyjdzie i czas na ciebie
mrozem
i cię zetnie.
Tęsknię za śniegiem.
[grudzień 1979]
Z tomiku: Pisadełka jak wróble, Łęgowo, 2020, s. 51